Przechadzałem się
spokojnie po gałęziach. Dawno tego nie robiłem, ale przypomniałem sobie
treningi i czułem się jak w domu. Nagle wyskoczyła przede mnie Amera. Stanąłem
spokojnie.
- Fajne drzewko? –
zapytała. Spojrzałem na wielkie drzewo, po którego gałęzi właśnie szedłem. Było
ogromne i piękne, daleko zapewne za naszą watahą, gdyż nigdy wcześniej go nie
widziałem. Zilustrowałem je wzrokiem.
- Hmm… Całkiem, całkiem. –
mruknąłem.
<Amera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz