poniedziałek, 31 grudnia 2012

Od Amery c.d Blue


"Co by tu powiedzieć?" pomyślałam. Nie wiedziałam co pwoiedziec. O rodzinie czy tylko o sobie. Choć rodzine chciałam zostawic w spokoju wiedziałm ze bedzie taki dzień że wrescie komus bede musiała powiedziec.
-No wiec..-nie wiedziłąm jak zaczac- Władam nad powietrzem i ogniem, rozmawiam z duchami i tak dalej ale ja sie skupiam na powietrzu i ogniu. Te dwa żywioły to moja pasja. Kocham latać i kocham wode co jest troche dziwne bo władam nad ogniem...-urwłam nei wiedzac co powiedziec. Blue zauważył moje zamotanie.
-A pokazesz sztuczki?-zapytał. Spojrzałam na niego. Miał taki smieszny wyraz twarzy. Jednka nie mogłam mu odmówić. unisłam sie w powietrze i zacżłema strzelać naprzeminnie ogniem i powietrzem. Robiłam figurki i złoza mocy. Bleu przypatrywał sie moim sztuczkom. Uderzałam na tyle ostrżnie aby nic się nie zapaliło ani nikt na tym nie ucierpiał. Wreście wyladowałam i unisłam Blue do góry. Latał. Choc nie mogł się poruszac to jednika był w powietrzu. po chwili jednka musiałm go postawic na ziemi.
-A ty coś powiesz o sobie?-zapytałam siedzac obok niego.

<Blue?>

Od Rose c.d Kasima



Mój dzień był okropny, ale po moim wybuchu poczułam się lepiej, a humor mi wrócił. Wszystkie złe wspomnienia poszły w niepamięć. Podniesiona na duchu wstałam.
- To gdzie mieszkasz? - zapytał mnie wilk. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że nawet nie wiem jak on się nazywa.
- Na skraju Alei Zakochanych. Mam tam drewniany domek. A tak w ogóle jestem Rose. - powiedziałam.
- Ja jestem Kasim. - powiedział.
- Dzięki że mnie pocieszyłeś. - powiedziałam nieśmiało. Dalej uważam, że zachowałam się... szkoda gadać jak, ale na szczęście znalazł się ktoś, kto umiał mnie pocieszyć.
- Drobiazg. - powiedział i wyszczerzył się w najszczerszym uśmiech, jaki w życiu widziałam.
Właśnie chciałam spytać o coś Kasima, kiedy poślizgnęłam się i prawie bym się przewróciła, ale na szczęście Kasim mnie złapał.
- Ej, uważaj! - zawołał z uśmiechem - jestem ciekawy, czy twój pech nie przejdzie na mnie, jeśli będę tyle z tobą przebywał.
W tym momencie Kasim zaliczył piękną glebę, a ja o mało co znów nie zaczęłabym ryczeć. Na szczęście tym razem ze śmiechu. Kasim już miał się odgryźć, kiedy ja też się przewróciłam. Teraz oboje leżeliśmy i śmialiśmy się jak wariaci.

(Kasim dokończysz? )

Od Kasima c.d Rose


Samica była cała zapłakana i na dodatek jakiś ptak się jej uczepił.
Z jednej strony nie mogłem powstrzymać śmiechu, a z drugiej strony troche (TROCHE! ) jej współczułem. Odstraszyłem ptaka, bo jeśli istnieje ktoś tak brzydki, by ptak się zachłysnął ziarnem i odleciał w pośpiechu, to pewnie ja tym ktosiem jestem.
- Hej, wytrzyj łzy, bp Ci zamarzną. - powiedziałem jak na mnie, bardzo wesołym tonem, ale ona tylko wytrzeszczyła na mnie te swoje błękitne oczy. - Nie jestem teraz zły, więc raczej nie masz się czego obawiać. Poza tym  to ja jestem ponurym pechowcem, w tej watasze, więc nie staraj się mnie z tej posady wygryźdźć. - mimo woli się lekko uśmiechnąłem - No, chodź już. Uszy do góry, głowa też, no i Cię odprowadzę. Jeszcze byś się poślizgneła na swoich łzach. - mruknełem na koniec.
( C.D. Rose )

Od blue c.d Amery


Bawiliśmy się świetnie. Najpierw w mini berka, potem trochę porzucaliśmy w siebie w żartach magią, a potem zaczęliśmy opowiadać sobie śmieszne historyjki. Za każdym razem, gdy patrzyłem jej w oczy, serce zaczęło mi przyspieszać, a głos drżeć. Jej uroda również nie była mi obojętna. Wydawała się unosić w powietrzu. Po paru godzinach zabawy, padliśmy z wyczerpania na ziemię, a ja byłem już całkowicie ugotowany. Na dworze powoli robiło się ciemno, ale my nie mieliśmy zamiaru kończyć. Po jakimś czasie zapadła cisza.
- Powiedz mi coś o sobie. – poprosiłem.

<Amera?>

Od Neferet c.d Izi'ego



Spojrzałam na niego zaskoczona. Jednak po chwili uśmiechnęłam się sennie.
- Dziękuję. – powiedziałem i pocałowałam go.
- Za co? – spytał.
- Za to, że jesteś przy mnie i mi ufasz. – powiedziałam i przytuliłam go. Położył się obok mnie i razem rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, aż oboje zasnęliśmy.
Następnego dnia, gdy się już obudziliśmy, ogień zgasł, a słońce blado rozpoczęło chłodny, zimowy dzień.
- Co chcesz dzisiaj robić? – spytał Izi.
- Nie wiem. Zaskocz mnie. – powiedziałam, a on uśmiechnął się jak chochlik.
- To choć. – powiedział i zaczął mnie wyprowadzać z jaskini. Ja jednak lekko się oparłam.
- Zaczekaj, zaraz do ciebie przyjdę. – powiedziałam i jak Izi już wyszedł, spojrzałam na medalion. Był taki jak wcześniej; bez żadnych napisów, ostrzeżeń i pieczęci. Wzruszyłam ramionami i z uśmiechem podeszłam do Iziego.
- No, to gdzie mnie chcesz zaprowadzić?

<Izi?>

niedziela, 30 grudnia 2012

Od Izi'ego c.d Neferet

Neferet leżała koło mnie. Patrzyłam raz na nią a Ognisko.
-Wiem. - powiedziałem cicho by nie obudzić Neferet. Powoli wstałem i wyszedłem z jaskini. Poszłem do swojej jaskini. Na posłaniu leżał eliksir życzeń który dostałem od alf. Wypiłem go. 
-Moje życzenie. Chce zobaczyć prawdziwe oblicze Neferet. - powiedziałem. Przede mną pojawiła się mała Neferet.  zza nie wyszedł inny wilk o ciemnym futrze. Był starszy od niej. 
-Córko. Rób co musisz. - odrzekł spokojnie starszy wilk.
-Ale tatusiu! - jękneła mała Neferet.
- Zabij ją! - krzykną. Koło mnie pojawiła się matka Neferet. Leżała bezwładnie na ziemi. Jej oczy patrzyły na scenkę która odgrywała się pomiędzy Neferet a jej ojcem. Z Zamyślenia wyrwał mnie ojciec Neferet. 
-Odsuń się. - krzykną popychając Neferet na posłanie. Wymruczał coś pod nosem. Kula ciemności uderzyła Matkę Neferet. W tej chwili do jaskini wbuiegli kłusownicy. Zastrzelili Ojca Neferet, a sama ona schowała się za posłaniem. Tym sposobem uniknęła śmierci. Mała wilczyca rozpłynęła się z powietrzu tak samo jak kłusownicy i ciało matki Neferet. 
-O boże... - jęknąłem. Postanowiłem wrócić do Neferet. Gdy wszedłem do jaskini siedziała przy ognisku.
-Gdzie byłeś? - zapytała
-W jaskini. - Przytuliła się do mnie. Pocałowałem ją w policzek. - Wiem już wszystko jak zginęła twoja matka...


(Neferet dokończ(

sobota, 29 grudnia 2012

Od Amer c.d Blue



Myslałam nad jego odpowiedzią przez chwile. Jak przez mgłe pamietałam zdarzenia. Próbowałam sobie włożyc wszystko w całość ale nie udało mi się. Byłam oszołomiona. Spojrząłm się w oczy basiora. Miał piekne niebeskie oczy. Nie wiedziałm co myślec wiec szybko spojrzłam sie w ziemie. Po chwili chciałm wstać. Powoli unisłam się ponad ziemie jednak rana nie dawała mi się do końca podnieść. Szamanka które mnie leczyła pomogła mi wstać. Dawała mi rady i uznała ze moge już iść. Szybszym krokiem wyszłam z chatki dziekujac jej. Byłam jej wdzieczna pomogła mi i wyleczyła. Basior pobiegł za mna. Nie patrzałam na niego ani przez chwile.
-Moze ci pomóc?-zapytał juz idać obok mnie. Nie znałam go i byłam zbyt zajeta ostatnia sytuacja zeby o tym myśleć jednka musiałam odpowiedizeć.
-Nie dzieki-odpowiedziałam i przyspieszyłam kroku. Basior jednak nie chciał się poddać. Nie miałam humoru do pogaduszek.
-Moze jednak. Masz wielka rane. Pomoge ci i oprowadze-przekonywał mnie zacięcie. Ustałam patrzac na niego. Miałam złośliwy ale spokojny wzrok.
-Dobrze-odpowiedziałam po chwili zamyślenia. Przecież potrzebowałam troche pomocy-A jak masz na imie?
-Jestem Blue a ty?-dociekał co mnie rozbawiło. Nie znałam wielu wilków.
-Amera-odpowiedziałm krótko nie majac ochoty na rozmowy.
-Co robiły te basiory? Czego od ciebie chciały?-wypytywał mnie ale tylko pokreciałm przeczaco głowa.
-Nie ważne.-odparłam załamana że przypomniałam sobie co sie stało i dlaczego.Blue zamilkł. Chyba mnie rozumiał co było bardzo fajne. Zaprowadził mnie do samicy alfa która przyjeła mnie do watachy. Byłam szcześliwa. Wreście mam miejsce na świecie. Takie z którego mnie nie wywala albo nie beda próbowli mnie zabić. Pożegnaliśmy alphe i zaczelismy kiedowac sie w strone wolnych jaskiń. Szłam z Blue rozmawiajac. Był bardzo miły i zabwany. Poprawił mi humor co jest u mnie bardzo rzadkie. Szukałam wzrokiem idealnej jaskini. Musiała być...taka...po prostu idealna.Wrescie znalazłam. Była ona niedaleko jaskini Blue. Była ciemna i głeboka a wiejście było dosyć duże jednka zakryte skało przed deszczem i śniegiem.Od pierwszego widoku spodobała mi się. Weszłam do środka. Była przytulna choć wokół platały się pajeczyny. Prawa ściana była ozdobina malowidłami. Spogladłam na nie z zaiteresowaniem.
-Chyba mieszkał tu artysta-powiedziałm o Blue nie spuszczajac oczu z malowidł. Przedstawiały one polowanie. Były jelenie a za nimi biegły wilki. Nie chciałm ruchać takich malowidł ale nie wiedziałam czy namalował to wilk czy człowiek. Nie zastanawiałm sie nad tym jednak i zaczełam zwiedzac reszte jaskini. Była na tyle ciemna ze mogłam tam rozmawiać z duchami a jednocześnoie była przytulna. Wrecz idealna. Jeszcze chwile ogladłam jaskinie.
-Idealna !!-krzyknęłam radośnie. Zaczłęma sprzątać cala jaskinie. Blue pomagał mi we wszystkim. Poszedł uzbierać drewno na ognisko. Gdy wrócił zaczelismy sie bawic.

(Blue?)

Od Blue- c.d Amery



Przechadzałem się właśnie po nowej watasze obchodząc tereny, gdy usłyszałem krzyk i warczenie. Szybko pobiegłem w tamtą stronę i przybrałem postawę obronną. Nikogo tam nie było. Spojrzałem w górę, na szczyt ogromnego klifu i zobaczyłem znikającą sylwetkę czarnego basiora. „Nie mogli tu przyjść bez powodu” pomyślałem i zacząłem dokładnie przeczesywać teren. Już miałem się poddać, gdy nagle poczułem świeży trop wilka. Poszedłem za jego tropem i znalazłem wilczycę przykrytą śniegiem. Ledwo żyła; jej oddech był cichy, płytki i urywany, co nie wróżyło zbyt dobrze. Odgarnąłem z niej śnieg i delikatnie zarzuciłem na grzbiet. Była lekka jak piórko. Najszybciej jak mogłem, lecz starając się zbytnia nią nie potrząsać, pobiegłem w kierunku szamanki watahy, Eliot. Czułem na karku oddech wadery, który poinformował mnie, że jeśli się nie pospieszę, to będzie już za późno. Przyspieszyłem.
Po paru minutach dotarłem na miejsce. Wpadłem bez pukania i odnalazłem wzrokiem szamankę.
- Szybko. – powiedziałem tylko, a ona bez zbędnych ceregieli wskazała mi wolne łóżko, na którym położyłem waderę. Eliot dokładnie ją zbadała, podała jakiś eliksir i zabandażowała sporą ranę. Potem przykryła ją kocem.
- Niedługo powinna się obudzić. – powiedziała, a ja tyko kiwnąłem głowa nie spuszczając wzroku z wadery. Siedziałem przy niej i strzegłem jej, dopóki nie otworzyła lekko oczu.
- Gdzie ja jestem? – szepnęła cicho.
- Jesteś u szamanki watahy. – powiedziałem szczęśliwy, że żyje. Trochę się do niej przywiązałem, tak siedząc przy niej, kiedy była nieprzytomna. Spojrzała na mi w oczy i mnie zmroziło. Miała niesamowicie zielone oczy, które wręcz zahipnotyzowały mnie tak, że nie mogłem odwrócić wzroku…

<Amera, dokończysz?>

Konkurs

I jest! Pierwszy konkurs został zakończony! wygrał wilczyca Alfa. Gaja rozdziela swoją wygraną pomiędzy Neferet a Izi'm. Kto co wygrał

-Neferet - 70a. + 50a.
-Izi - 50 a. + 50a.

Gratuluje 
BulwanekAsia

Od Neferet c.d iziego



Spojrzałam na medalion w swojej łapie.
- Chyba go jednak zatrzymam. – powiedziałam i zawiesiłam go sobie na szyi.
- Dobrze. – powiedział Izi i przytulił mnie. Wtuliłam się w niego zastanawiając się, jakich problemów przysporzy nam jeszcze ten medalion. Na niebie pojawiły się już gwiazdy, a księżyc oświetlał las. My siedzieliśmy przy ognisku i rozmawialiśmy, śmialiśmy się i gawędziliśmy do późnej nocy. W końcu byłam tak zmęczona, że zasnęłam.

<dokończ Izi

Od Izi'ego c.d Neferet

-Nie. Kocham cię. Wiesz o tym. Jak mógłbym cię zabić? - przytuliłem się do Neferet.
-Ja ciebie też ale...
-Żadne Ale. Mamy siebie i to nam wystarczy. -Pocałowałem Neferet. -Nie martw się niczym. Wszystko będzie dobrze.
-Dobrze. - westchnęła. - Przez ten Medalion mamy same problemy....
-Napewno - zapytałem
-No nie wiem. A jeżeli coś się znowu stanie?
-Spokojnie. To chcesz go znaczyć? - zapytałem.



(Neferet Dokończ)

piątek, 28 grudnia 2012

Powitajmy Blue!



Imię: Blue
Płeć: samiec (basior)
Wiek: 3 lata (długowieczny)
Rodzina: Zginęła
Dzieci: nie ma
Status w Watasze: wojownik
Charakter: podejrzliwy, odważny, inteligentny, romantyczny, ciekawski, czuły, wierny, tajemniczy.Ma duszę artysty, którym zresztą jest.
Bóstwo: Hades i Hermes
Moce: Włada nad wodą i cieniem, czyta w myślach, jest bardzo silny i zwinny.
Co Ją/Go interesuje: sztuka, muzyka, woda, mrok.
Czego nienawidzi: mrozu, muzyki klasycznej (woli słuchać hard rocka)
Staruje: Kaytlin

Od Amery-Wataha


Biegłam nieustannie nie poddając się. Nie mogli mnie dogonić. Tylko o tym myslałam. Nie miałam siły dalej biec. Tylko myśl o rodzinie dawała mi otuchy i siły by kontunuowac bieg. Co chwile spogladałam do tyłu obserwując moich wrogów. Śnieg pruszył a ja nie wiedziałm gdzie biegne. Niczego nie widziałam. Myslałam tylko o rodzinie. O rodzinie której już nie miałam. Spłyneła mi łza. Bezszelstna pojedyńcza łza. Wreście poczułam krawędź  Nie mogłam dalej biec. Byłam na krawędzi klifu.Spojrzłam w dół. Klif był bardzow ysoki i stromy. Odwróciłam się do moich przeciwników. Otoczyli mnie juz z każdej strony. Uderzałam powietrzem podnoszac śnieg w powietrze. Chciałm się ukryć wśród białego puchu. Uderzałam potem ogniem ale moi przeciwnicy omijali moich ataków. Byłam nerwowa. Prubowałam się cofnąć ale łapa spadła mi w powietrze. Nie mogłam latac. Jeśli uniose sie w powietrze. Nawed nie chce o tym myśleć... po prostu nie chce. Uderzyłam ogniem raz po raz. Wreście zrobiłam mieszanke. Wymiesz lam powietrze i ogień uderzyłam. Wilki padły jak zabite. Jednka nie byłam pewno. Chciałm iść ale skała na której stałam złamała sie. Zaczełma lecieć w dół. Spojrzałam w góre. Wilki uśmiechały sie i odchodziły po kolei. Leciałm w dół. Wreście skała się rozbiła na małe kawałki. Spadłam na śnieg. Omijałam skały. Jednak jednej nie mogłam ominąc zaczepiłam sie o nia spadłam i uderzyłam o drzewo. Zemdlałam. lezłam tam na wpół przykryta śniegiem.

(Dokończy ktoś? Proszę)

Od Neferet c.d Iziego



Spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Izi to kłamstwo! – powiedziałam z mocą. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak ktoś mógł mu powiedzieć coś takiego?!? – Moja matka i cała rodzina zginęła z rąk kłusowników, kiedy, miałam miesiąc! Jak mogłabym kogoś zabić w tym wieku?
- N-nie wiem Neferet. Po prostu powtórzyłem to, co usłyszałem. Pod medalionem pojawił się kolejny znak, którego nie mogłem odczytać, a jak zacząłem się nad tym zastanawiać pojawiła się twoja matka i powiedziała mi, żebym cię zabił, bo jest w tobie jakaś mroczna magia. – powiedział niepewnie. Zmarszczyłam czoło. Coraz więcej problemów jest z tym medalionem.
- Pokaż mi ten napis. – poprosiłam Iziego podał mi naszyjnik. – To nie wyraz tylko całe zdanie. – powiedziałam. Tu jest napisane… Teokure ni naru mae ni sore o korosu…
- Czyli? – zapytał lekko zniecierpliwiony Izi. Spojrzałam mu w oczy.
- Zabij ją, zanim będzie za późno. – powiedziałam cicho. – Izi, przecież wiesz, że ja nie mogłabym tego zrobić. Uwierz mi, albo mnie zabij.

<proszę dokończ Izi>

Powitajmy Amere !

Amera



Imię : Amera
Płeć : samica
Wiek : 2 lata (długowieczna)
Rodzina : nie wie czy ktoś został
Dzieci: brak
Status w Watasze : zwiadowca
Charakter : miła, zabawna, tajemnicza, gdy trzeba agresywna
Bóstwo : Uranos, Hafastos
Moce : włada nad powietrzem i ogniem, rozmawia z duchami i stworzeniami, czuje zwiazki i odnajduje zaginionych, zmiennokrztałtność
Co Ją/Go interesuje : ogien, walki, stworzenia, ludzie
Czego nienawidzi :wrednych wilków, nudy i bezsilności
Staruje: Patrycja6751

Od Izi'ego c.d Neferet

-Nie-Nie! Tak nie może być! - krzyknęła Neferet.-Nie teraz.
-Spokojnie. Wierzysz w jakieś napisy na medalionach. - powiedziałem ze śmiechem.
-Tak. -Neferet znowu wybuchnęła złością. Nie słuchałem jej. Znów patrzyłem na medalion jak w transie. Podniosłem go. Litery zmieniły swoje miejsce. ,,Izi musisz ją uśmiercić"- przeczytałem po cichu.
-Ja?! - głośno pomyślałem.
-Co ty?
-Nie nic. Zaraz przyjdę. - Powiedziałam wychodząc z jaskini. usiadłem pod drzewem i próbowałem przeczytać kolejne słowo.
-Znowu Japoński albo co innego. - zdenerwowałem się.
-Izi musisz ją uśmiercić - usłyszałem głos. Wstałem przerażony. Za mną stał duch. To była matka Neferet! -Ona skrywa w spobie złą moc. Wszybciej! bo ona zrobi to tobie!
-Nie! Neferet jest w stu prosątach dobra! Ani ja ją ani ona mnie nie zabije!
-Byłam jej matką. Ona mnie zabiła... - popatrzyła na mnie. Po chwili już jej nie było...
Z jaskini wyszła Nefert.
-Co się stało? - zapytała zapłakana.
-Widziałem twoja matkę. - odpowiedziałem podchodząc do ukochanej. Całkowicie zapomniałem że z Neferet jesteśmy parą. -Na Medalionie pisało że musze cie zabić. Później spotkałem twoję matkę. Mówiła że ty ją zabiłaś... - urwałem.
-Izi....


(Neferet Dokończysz)

czwartek, 27 grudnia 2012

Od Neferet c.d Iziego




Popatrzyłam na wyryty napis i zamarłam. „Shinu…” Wpatrywałam się w litery i nie mogłam uwierzyć. Przecież medalion spełnił swoją rolę! Znalazłam to, czego chciałam najbardziej; miłość i akceptację. Nie mogła mi teraz tego odebrać, NIE!!! Izi potrząsnął mną lekko.
- Neferet? Neferet, wszystko w porządku? – mówił. – Co tam jest napisane?
- Shinu… - odpowiedziałam cicho. – To po japońsku znaczy… - nie mogłam tego wykrztusić.
- Co? Co to znaczy?! – zmartwił się moją reakcją. Zrozpaczona spojrzałam mu w oczy.
- Shinu znaczy… zginiesz.

<jak zareagujesz, Izi?>

środa, 26 grudnia 2012

Zmiany

Nadeszły kolejne zmiany dotyczące zakładki sklep i Ajnów Nie ważne ile słów ma opowiadanie tylko ile linijek. więcej w tych dwóch zakładkach


pozdrawiam Gaja
BulwanekAsia

Od Rose do Kasima




Mój dzień zaczął się źle. Okropnie. Rano moje futro znajdowało się w opłakanym stanie. Spadłam z posłania. Wykrzesują z siebie resztki optymizmu którym tak się szczycę stwierdziłam, że skoro jest wcześnie, obejrzę sobie wschód słońca. Ok, wszystko pewnie potoczyłoby się dobrze, gdyby nie to, że z mojej podróży w marzenia wyrwał mnie głośny dźwięk 'plask!' i ptasia kupa na moim czole. Świetnie!
- O co chodzi?! - zawołałam do ofiarodawcy jakże wspaniałego prezentu na moim czole. Ptaszek zaświergotał do mnie, a ja zrozumiałam, że chodzi mu o karmnik. No tak. Był pusty. Pospiesznie nasypałam maluchowi ziarenek i niczym złodziej chowając się za krzakami, aby to nikt mnie nie zobaczył, przekradłam się do rzeczki. Oczywiście na ostatniej prostej nie wyrobiłam, poślizgnęłam się i cała wpadłam do rzeki. Jeszcze lepiej! Przemoczona poszłam na polankę osuszyć się. Kiedy sobie siedziałam i rozmyślałam o tym, jaki to fatalny jest mój dzień, przyleciał mały ptaszek.
- No co?! - zawołałam - nakarmiłam cię! Daj mi spokój! Idź stąd no idź!
Niestety, ptaszątko ani myślało mnie posłuchać i uporczywie się we mnie wpatrywało.
- O co ci chodzi? Daj mi spokój! - zaczęłam się wydzierać. Oczywiście żeby mój dzień był jeszcze gorszy, światkiem mojego monologu był jakiś wilk. Usłyszałam jego śmiech i to go zdradziło, gdyż pewnie nie dostrzegłabym go zza krzaków skąd mi się krył. Tego jak na jeden dzień było dla mnie za wiele. Moja zmaltretowana psychika nie wytrzymała, a ja zaczęłam płakać. Pięknie, wspaniale. Jest tak źle, że kilka łez na pewno mi nie zaszkodzi.
'Czasem płaczę, bo chce mi się płakać/ wtedy czuję, że uchodzi ze mnie złość' - zanuciłam pod nosem kawałek piosenki zasłyszanej od ludzi i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Dobrze, że nie ryczałam jak histeryczka, bo to ośmieszyłoby mnie. Nikomu nie spojrzałabym wtedy w oczy. Zresztą teraz też nie spojrzę. 'Genialnie' - pomyślałam, kiedy zobaczyłam że wilk zza krzaków podchodzi do mnie.

(dokończysz Kasim? )

Rose Ma towarzysza !







Kiedy używa swoich mocy:

Imie : Eloi
Wiek : 2 lata
Płeć : Samica
Moce : Jej moce związane są z powietrzem. Umie władać tym żywiołem i zmieniać się w mgłę. Ponadto jej łzy mają magiczne właściwości, potrafią leczyć, a jeśli na kimś naprawdę jej zależy, potrafią przywracać życie.
Charakter : Jest wrażliwa i delikatna i romantyczna, ale potrafi też być surowa i niszczycielska.
Status : Czarownik
Grupa ; Magiczni towarzysze powietrza
Właściciel : Rose

wtorek, 25 grudnia 2012

Od Izi'ego c.d Neferet


Zgodziła się!!! Nigdy nie byłem tak szczęśliwy. Znowu mnie pocałowała. Kątem oka zauważyłem Ikari. Spojrzała do jaskini i cofnęła głowę. Nagle mój wzrok przykuł medalion Nefert. Leżał koło ogniska można było powiedzieć że wyglądał normalnie ale Niesamowicie mocno świecił. Neferet spojrzała najpierw na mnie później na medalion.
- Co się dzieje ? – zapytała
-Nie wiem. – odpowiedziałem. Medalion zmienił swój kolor z niebieskiego na Czerwony. Nagle do jaskini wkroczyła Ikari. Zasłoniła Neferet swym ogonem ja podszedłem bliżej Medalionu. Nie wiedziałem czy to bezpieczne. Podniosłem medalion. Na drugiej stronie wisiorka był napis. To z niego wydobywało się te światło. Napis był zamazany lecz można było go odczytać.
-Źle zrobiłaś moja Córko – przeczytałem wyryty na medalionie napis. – Neferet to zła decyzja
-Pokarz. – mówiła podchodząc do mnie.
-Tu. Patrz. Tylko nie mogę odczytać tego słowa na dole. – Mówiłem do Neferet.


(Neferet. Co tam będzie napisane?)

Od Neferet c.d Iziego



Spojrzałam Iziemu głęboko w oczy. Był moim najlepszym przyjacielem i dopiero niedawno zdałam sobie sprawę z tego, że czuję do niego coś więcej. Bałam się to przyznać nawet przed samą sobą. Nigdy się tak nie czułam. Jednak teraz serce moje wiedziało co zrobić i podszepnęło mi odpowiedź. Uśmiechnęłam się.
- Jasne, że tak Izi. – powiedziałam i pocałowałam go. Ogień przyjemnie rozgrzewał jaskinie, kiedy my patrzeliśmy na siebie w ciszy. Ta chwila mogła się nigdy nie skończyć… Wreszcie byłam w pełni szczęśliwa. Poprawka: byłam najszczęśliwszą wilczycą świata! Znowu pocałowałam swojego nowego partnera.

<proszę Izi dokończ ;]>

Od Izi'ego c.d Czy to miłość ?

Zawołałem Ikari. Szliśmy w stronę Wodospadu. Ikari zdziwiła się bo do jaskini Nefert prowadziła inna droga.
-Spokojni. Musze tylko coś wsiąść. - wszedłem do Wielkiego Dębu. Pod Stertą liści i mchu odnalazłem Medalion Neferet. Wyszłem na drogę. - Dobrze wracamy. -Powiedziałem do Ikari. Towarzysz Neferet utrzymywał dość szybkie tępo. Zapewne przeczuwała co się stało z Neferet. Doszliśmy do jaskini Neferet. Siedziała przy palenisku próbując rozpalić Ogień. Wyglądała inaczej.
-Neferet ? - zapytałem
-Tak. Musiałam zmienić wygląd. - odpowiedziała spokojnie nie odrywając wzroku od paleniska. Ikari podbiegła do Nefert. Użyła swej magi by rozpalić ognisko. - Dziękuje - podziękowała Neferet.
-Dobrze się czujesz ? - zapytałem siadając koło Neferet
-Wszystko jest ok. - Ikari usiadła za mną. Neferet spojrzała na mnie. Patrzyliśmy na siebie. Nagle Ikari popchnęła mnie. Wpadłem na Nefert. Nasze twarze niemal się stykały. Ikari pozwoliła na m zostać sam na sam. Neferet patrzyła na mnie a ja na nią. Chciałem by ta chwila trwała wieczne. Nefert uśmiechnęła się. Pocałowała mnie. Czułem się jak w niebie. Chciałem ją spytać tylko o jedna rzecz. Nie wiedziałem czy to odpowiednia chwila ale spróbowałem.
-Neferet. - powiedziałem nieśmiało
-Tak ?
-Czy chciała byś zostać moją Partnerką ?

(Neferet zgadzasz się ?)

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Neferet Zmieniła wygląd !

Oto nowa Neferet :


Wesołych Świąt !

Życzę wszystkim wilkom Wesołych i Radosnych Świąt. żeby w każde Boże Narodzenie nie było powodów do zmartwień. A pod Choinkę każdy wilk dostaje... 70a. i Eliksir do wyboru ;]

niedziela, 23 grudnia 2012

Od Neferet c.d Iziego



- Czy mógłbyś coś dla mnie zrobić? – spytałam cicho.
- Jasne, a co chcesz? – spytał. Spojrzałam na niebo.
- Zawołałbyś Ikari? Nie chcę, żeby się martwiła. Ona czuje mój ból. – powiedziałam do Iziego. On kiwnął głową. – I jak mógłbyś przynieś mi Sam - Wiesz – Co z naszej kryjówki. – powiedziałam. Od razu pobiegł w wyznaczone miejsce. To była nasza kryjówka, zanim dołączyliśmy do tej watahy. Zostawiłam tam swój medalion. Zapomniałam o nim, ale po opowieści Iziego i Amber o Timbrei, przypomniałam sobie o nim. Dostała go moja mama od niej samej Timbrei. Potem przekazała go mnie. Ma on mnie strzec i pomóc mi znaleźć to, czego najbardziej pragnę. Pokazałam go Iziemu w przeddzień pamiętnego dnia dołączenia tutaj.
Doszliśmy do mojej jaskini, gdzie Amber zostawiła mnie i wróciła do siebie. Ja czekałam na Iziego i Ikari.

<proszę Izi dokończ>

Od Kasmina


Dzień Pierwszy!
W życiu zdarzają się dziwne wpadki. Np. Moją jest to że dołączyłem do watahy wilków. Taa... Watahy Wilków... - Co mnie w tym gryzie ? Wilki! Zawsze uważałem że wilki to nic nie warte, niedoskonałe psy, a teraz nie dość, że dowiedziałem się o istnieniu magicznych wilków ( to takie podrasowane wilki) To jeszcze dowiedziałem się , że sam nim jestem...
A dowiedziałem się w wieku trzech lat...
Dobra, mniejsza z tym...
Błąkam się po lesie, szukając albo jedzenia, albo ludzi ( jedno z drugim zawsze się łączy ), a tu nagle spotykam zieloną wilczycę i dowiaduję się, że to teren jej watahy, itd. ( zresztą sami wiecie o co zazwyczaj pytają się porządne Alfy ). Miałem to nieszczęście i nie wiedziałem, co znaczy słowo ,,wataha" , więc dałem się wkręcić w niezłą szopkę. Myślałem, że to coś podobnego do gangów psów, które spotykają się raz na parę miesięcy i razem coś znajdą do jedzenia, pobawią sie, pogadają i ponarzekają oraz uciekną przed hyclem. A to i owszem, dostanę jedzenie ( lub pozwolenie na polowanie w tym rejonie ) a tu się okazuję, że jeszcze należę do jakiejś grupy wilków, muszę słuchać się dwóch najważniejszych, walczyć z ich ewentualnymi wrogami itd.itp.
Jak juz mówiłem niezła szopka, a ten co mówi, że psy i wilki to stworzenia ,,nadajace na tych samych falach radiowych" powinien ,,przypadkowo" znaleźdź się na muszce snajpera!
No dobra lekko mnie poniosło przecież są i dobre strony...
Np. Eeee...
Ok. jestem czarnowidzem tej sytyłacji...
No, aczkolwiek poznałam jakieś tam Bóstwo,z którym nawet, nawet da się dogadać... Nazywa się chyba... Eee... Kronos? Nie. Aaa... Hermes... Zresztą wszystko jedno. Z Uranosem ( mój szef ) też się da pogadać... Np. o wietrze i takich tam... Z Gają ( moja szefowa ) mam mniej tematów , ale jest odpowiedzialna i mnie o nic nie wypytuje, ogółem jest OK. Jak to ludzie mówią :
So good! - a nie to było do jakiejś restauracji.
Kurcze, pierwszy raz muszę sobie sam przyznać, że tęsknie za owcami, psami, a szczegulnie za ludźmi!
Kończę pisać w tym pamiętniku. W ogóle to po co ja to pisałem ?
A, już wiem. Po to by nie wybychnąć z bezradności, złości, i tęsknoty.
A niech gęś kopnie ten pamiętnik!
P.S. : Oni tu jedzą zwykłe surowe mięso! Tu nie ma pasztetu! Ten świat staje mi na głowie... Jak ja bym wiele dał za zwyczajny PSI los...
P.P.S. : Te zapiski jutro mają spłonąć, a popiół ma zostać wrzucony do rzeki. Oni mają tak różne moce, że nie zdziwił bym się gdyby i tak posklejali go w całość! A po co ja to sobie piszę...! Koniec, idę spać

Od Izi'ego c.d Neferet.

-Może mi ktoś wytłumaczyć, co się tam właściwie stało? - spytała
-Właśnie. Nie wiem jak mam ci to wytłumaczyć...
- Czyli ?
- Pod Wodospadem jest jakaś wielka jaskinia. Spotkaliśmy tam Wodną damę-Timbre. Trohe sobie pogadaliśmy i  ej służka coś z tobą zrobiła. Wylała na ciebie jakiś płyn...
-Wywar z łez ghula. - wtrąciła się Eliot. - Po wypiciu Zabija. A z kontaktem ze skórą leczy.
-Aha. Powiedziała Neferet.
-Nefert wypij to - Eliot podała jej jakiś dziwny płyn z niezachęcającym kolorem. - To ci pomoże. - Neferet wypiła lek. - Możecie iść. -Zwróciła się do Neferet- Dobrze by było gdybyś nie biegała. Czasami bok może cię boleć ale po chwili samo ustanie.
Wyszliśmy z Domu Eliot. Chcieliśmy zaprowadzić Neferet do jej jaskini. Zastanawiałem się co będzie z Neferet. Wiem że Eliot powiedziała że wszystko będzie dobrze. Ale ja  i tak wiem swoje.
-Izi? - zapytała cicho Neferet.
-Tak ? - zapytałem
- Czy możesz coś dla mnie zrobić ?
-Jasne. A co chcesz ?


(Nefert o co mnie zapytasz. Amber może nie pozwolisz jej dokończyć ? )


sobota, 22 grudnia 2012

Od Neferet. c.d Iziego


Wszystko mnie bolało. Pamiętam jak stałam koło wody i nagle poczułam potężny cios w żebra. Potem wielka czarna plama. Teraz powoli wracała mi świadomość, ale nadal byłam nieprzytomna. Słyszałam koło siebie jakiś ruch. Coś dotknęło moich żeber i poczułam bolesne ukłucie. Jęknęłam. Musiałam mieć chyba złamane żebro, ale prócz bólu głowy chyba nic poważniejszego mi nie dolegało.
- Neferet, słyszysz mnie? – To głos Iziego.
- Neferet błagam, powiedz coś. – Amber.
- Dajcie jej trochę odpocząć, musi dojść do siebie. – A to Eliot… Nagle powróciła mi pamięć i usiadłam gwałtownie z krzykiem. Dyszałam ciężko, a mój oddech był płytki i szybki, co powodowało bardzo bolesne kłucie w boku. 
- Neferet! – krzyknął ktoś. Wystraszyłam się i użyłam mocy dusz, by stać się niewidzialna. Wcisnęłam się w kąt i drżałam ze strachu powoli odzyskując świadomość. Kręciło mi się strasznie w głowie. Musiałam niedokładnie się ukryć, bo Izi od razu mnie znalazł i podszedł do mnie powoli. 
- Już wszystko dobrze, tu jesteś bezpieczna. Jak się czujesz? – spytał łagodnie Izi. Stałam się znowu w pełni widzialna. Dopiero teraz, gdy adrenalina opadła, poczułam jak poważne jest złamanie. Złapałam się za bok i syknęłam. 
- Boli, ale przeżyję. – powiedziałam cicho. Izi i Amber pomogli mi dojść z powrotem do łóżka, a ja z jękiem położyłam się, cały czas bacznie obserwując moich przyjaciół. – Może mi ktoś wytłumaczyć, co się tam właściwie stało? – spytałam.

< Izi, Amber? Jaka będzie odpowiedź? >

Od Izi'ego- Timbrea?!

Obudziłem się W jaskini razem z Neferet i Amber. Stała przed nami Timbrea i nimfadora.
-Och co was sprowadza do mego Królestwa ? - Zapytała Wodna dama.
-Witaj Pani. - przywitała się Amber.
-Ach Czuje że ty - wskazała na mnie - Nie jesteś wilkiem wody!
-Nie jestem. - Powiedziałam stanowczo.
-A ta dama? Co się z nią stało? - Zapytała.
-Nie wiem. - odrzekła Amber.
-To Neferet. - wtrąciłem. Timbrea skinęła do swej służki. Nimfadora podeszła do Neferet. Pochyliła się nad bezwładnym ciałem wilczycy. Zdjęła z swojej różdżki Niebieską Kule. Jeden z węży które nosiła na głowie ugryzł kule. Nimfadora przechyliła kule nad Nefert. Na jej Głowę spadły 3 krople tajemniczego płynu. Neferet syknęła z bólu.
-Stój! To ją Boli!- wrzasnąłem.
-Nie obawiaj się... - odpowiedziała Nimfadora. Neferet znów syknęła. Przewróciła się na drugi bok. Powoli otworzyła oczy.
-A-amber... - wyjąkała.
-Neferet! - Amber chciała podejść do Neferet lecz Nimfadora przeszkodziła jej w tym. - Co się z nią stało?!
-Obudzi się za kilka minut. - wtrąciła się Timbrea. - Lepiej idźcie już na powierzchnię. 
- jak mamy tam dopłynąć?! -Zapytałem
-Nimfadoro 
-Tak Jest Pani... - Nimfadora podeszła do nas zaczęła coś mruczeć  Znowu zemdlałem. Obudziłem się koło Domu Eliot-Szamanki. Koło mnie leżała Amber. Przed Dziwami Neferet. Wstałem. Podeszłem do Nefert. Z Dziw wyszła Eliot
-Co się stało ?! - zapytała.
-Nie Wiem. Możesz jej pomóc ? - zapytałem
-Wnieś ją. A Amber ?
-Zaraz wstanie. - odpowiedziałem. Wzeszedłem Z Neferet do Domu Eliot. Koło kominka było posłanie. Spał tam jakiś wilk. Po chwili do środka weszła Amber. Była trochę zamroczona. Chyba tylko ja dobrze znoszę teleportacje....

(Amber, Neferet co będzie dalej ?)

Od Amber c.d Neferet

-Chętnie - odpowiedział Izi.
Spacerowaliśmy po lesie kilka razy się zgubiliśmy ale to drobiazg. Gdy byliśmy już bad wodospadem Neferet Wpadła do wody. Nie. Nikt jej nie popchną. Sama też nie wskoczyła. Przez dłuższy czas nie wypływała. Razem z Izi Wskoczyliśmy do Wody.
-Aflatus! -Krzykną Izi. Wkoło jego głowy pojawiła się bańka z powietrzem. Je nie musiałam użyć tego zaklęcia. Oddycham pod wodą. Dno rzeki nie miało końca. Zobaczyłam Neferet. Spadała bezwładnie i znikła w ciemności.
-Lumos - Usłyszałam Izi'ego. Przypłyną do nas święcący futrzak. Płynęliśmy tak przez dłuższy czas. Czasami widziałam Neferet. Nie wiedziałam co się z nią stało. Nagle zemdlałam. obudziłam się na brzegu w podziemnej jaskini. Leżałam koło Neferet i Izi'ego. Z ciemności Ujawneła się Timbrea ze swoją służką.


(Neferet, Izi ?)


Powitajmy Darke

Darke


Imię : Drake
Płeć : Samiec 
Wiek : 15lat (długowieczny)
Rodzina : Żona Eliot
Dzieci: nie ma
Status w Watasze : Wojownik
Charakter : Stanowczy, Tajemniczy, Mądry
Bóstwo : Nikt go jeszcze nie wybrał...
Moce : Moce związane z Magią Ciemności. Moce Wody.Teleportacja, Czyta w myślach (Ludzi), Oddycha pod wodą. 
Co Ją/Go interesuje : Interesuje się Magicznymi Stworami.
Czego nienawidzi : Ludzi
Staruje : BulwanekAsia

Od Eliot c.d Rose

-Te Wywary potrzebne są do sprzędzenia  Eliksiru Życzeń. -Odpowiedziałam spokojnie.
-Aha. A to ? -powiedziała wskazując na Słoik z Krwią Carbera.
-To Krew Carbera. Po przygotowaniu Można nią uleczyć Każdą chorobą. Lecz sama w sobie jest bardzo trująca.
-Rozumiem. - Odpowiedziała. Nagle usłyszałam Gaje wołała mnie.
-Nie ruszaj się z stąd. - powiedziałam do Rose i wybiegłam z Domu. Zobaczyłam Gaje. Pomagała iść jakiemuś wilkowi. Podbiegłam do nich.
-Drake! - krzyknęłam ujrzawszy swego męża. Wyglądał strasznie. Miejscami nie miał futra, otwarta rana na boku, Kulał na jedną nogę. - Kochanie co ci się stało?! - mówiłam podbiegając do Męża. Razem z gaję zaprowadziliśmy go do jaskini.
-Ferula! - krzyknęłam. Z półki podniosły się opatrunki. Podleciały do Darke'a. Zabandażowali mu bok. Podałam mu leki. Posmarowałam go Maścią z piór feniksa i łez Elfa. Rose musiała iść.  Gaja została przy mnie.
-Eliot. Czy twój mąż -Darke Zostanie u nas watasze? - zapytała
-Oczywiście... - powiedziałam niechętnie patrząc na Darke.
-Dobrze. Czy mam z tobą zostać. - zapytała
-Nie, nie musisz.
-To Cześć - pożegnała się. Zostałam zam na sam z Darke'm. Chciałam go zapytać o wiele rzeczy ale wiedziałam że musi odpoczywać. Poukładałam opatrunki na półce. Często zerkałam na Darke. Byłam zmęczona a za oknem nadeszła noc. Poszłam Spać...  Po długim i niespokojnym śnie ktoś mnie obudził to była Rose..
-Eliot! - krzyknęła

piątek, 21 grudnia 2012

Powitajmy Kasima



mię : Kasim,
Płeć : samiec,
Wiek : 3 lata, ale jest dość chorowity,
Rodzina : nigdy jej nie znał,
Dzieci: nie posiada,
Status w Watasze : zwiadowca,
Charakter : zatwardziały, samodzielny, ma uraz do dziewczyn, ironiczny, nieufny, dba o tych których lubi, marzycielski, nie lubi mówić, nie dzieli się swoimi myślami/ spostrzeżeniami, opiekuńczy dla rodziny, żadko się uśmiecha,
Bóstwo : Uranos, i po części Ares i Hermes,
Moce : latanie, moce powietrza, iluzje, super-szybkość, sprawność fizyczna,
Co Ją/Go interesuje : nic, chociaż stare przyzwyczajenia czasem mu się odzywają. Jakie ? Sam z niego wyduś te informacje.
Czego nienawidzi : Samego siebie, dłuższa historia,
Staruje: Maryśka

Powitajmy Klarę



Imię : Klara
Płeć : Samica
Wiek : 5 mies.
Rodzina : Rodzice nie żyją.
Dzieci: za mała
Status w Watasze : Szczeniak
Charakter : Śmiała, stanowcza, Miła
Bóstwo : Artemida
Moce : latanie,moce związane z przyrodą
Co Ją/Go interesuje :przyroda i woda
Czego nienawidzi :zadziornych wilków , 
Staruje majunia18

Od Gaji- Klara


Obudziłam się rano z dziwnym przeczuciem, że dziś coś się stanie. Wstałam później niż zwykle. Słońce było już wysoko na niebie. Wyszłam z jaskini w stronę Wodospadu. Przechodziłam koło wielkiego Dębu. Nagle usłyszałam cichy pisk. Podeszłam bliżej. Pisk był wyraźniejszy i głośniejszy. W kłębie trawy leżała mała wilczyca. Wyglądała Tak:



- Ej! Mała! Kim jesteś ?! – spytałam stanowczo- Ja… Ja… Ja jestem Klara, proszę panią – mówiła ze strachem.- Gdzie są twoi rodzice ?- Ja… Znaczy… Mama poszła. – odpowiedziała.- Od kiedy tak tu leżysz? – zapytałam.- Ja nic nie wiem, proszę pani. – Wilczyc rozpłakała się.- Spokojnie. Należysz do jakiejś watahy ?- Proszą Panią a co to ,,Wataha”? – zapytała uspokajając się.- Czyli nie należysz do żadnej.- Chyba tak. – odpowiedziała.- Czy chcesz ze mną zostać? – zapytałam kucając koło niej.- Tak. – powiedziała.- To chodźmy do mojej jaskiniKlara wędrowała ze mną przez las. Unikała rozmowy. Odezwała się tylko dwa razy, pytając czy daleko jeszcze do mojej jaskini. Prawie wyszliśmy z lasu, gdy poczułam dziwny zapach. Poprosiłam by Klara poczekała na mnie. Weszłam w krzaki. Po chwili ujrzałam jeżącego na trawie wilka. Podeszłam bliżej gotowa do ataku.- Mama! Mamusia! – Klara biegła za mną w stronę wilka.- Nie! – wrzasnęłam. Złapałam ją za futro. Wilczyca, która leżała na ziemi była martwa. Odciągnęłam Klarę od ciała. Spojrzałam ostatni raz na Wilczyce. Klara już płakała.- Czy to twoja mama ?- T-tak.- Choć. – powiedziałam popychając Klarę- A mama ?- Choć ! – wrzasnęłam. – Zajmę się twoją mamą później. - do jaskini doszliśmy już bez przeszkód. 

Od Rose do Eliot


Ze zdziwieniem wpatrywałam się w szkło w mojej łapie. Po cichu wyszeptałam zaklęcie przeciwbólowe, a Eliot leczyła moją łapę. Słyszałam tylko jej szeptanie pod nosem. Większość wypowiadanych zaklęć była dla mnie nowa, choć były i takie które znałam. 
- To jest zrobione z Kwiatu Lubczyka? - zapytałam, kiedy Szamanka nakładała okład na moją łapę.
- Tak, skąd wiedziałaś? - zapytała Eliot nie kryjąc zdziwienia.
- Mówiłam ci, trochę znam się na leczeniu. Umiem robić taki okład. 
- To dobrze...o! Zobacz, z twoją łapą już wszystko w porządku. Potrzymaj jeszcze ten okład do końca i zmieniaj...
-... co trzy godziny. Tak, wiem. 
- Widzę, że nie jest ci potrzebna moja pomoc. 
- Nie, oczywiście że jest. Bez ciebie moja łapa nie byłaby uleczona tak szybko. Wprawdzie znam się trochę na zielarstwie, ale do ciebie troszkę mi daleko. Dziękuję - powiedziałam. - A co to za wywary. - spytałam, wskazując półkę pełną dziwnych eliksirów, 

(Eliot?)

czwartek, 20 grudnia 2012

Info

Zimny wiatr przywiał nam kolejne zmiany. Radze zajżeć do zakładki ,,Informacje"


Gaja-BulwanekAsia

Od Eliot c.d Rose

-Od odbierania porodów jestem ja. - zaśmiałam się. - Ale i tak dziękuje. - Rose była bardzo miłą, i ciekawską wilczycą. Po długiej rozmowie zapytała mnie
-Mówiłaś Coś o Darke'u. To twój mąż ?
-Tak. Dark to wspaniały wilk. Ma się niedługo zjawić w watasze. - odpowiedziałam spokojnym głosem.
-Robi się ciemno. Będę już wracała.- powiedziała. - Cześć
- Cześć! - pożegnała się. Rose przypomniała mi o Darke'u. Przypomniało mi się rozstanie z nim. Musieliśmy uciekać przed Ludźmi. Ja uciekłam. Darke bronił mnie przed nimi. Gdy ostatni raz go widziałam był zakłopotany i kompletnie nie wiedział co ma zrobić. Nie poddał się. To był silny wilk...  Mam nadzieje że mnie odnajdzie i nadal będziemy żyć jak kiedyś...
Podeszłam do okna było już ciemno. Położyłam się na posłaniu. Zasnęłam. Obudziła mnie Rose...
-Eliot. Au - Odezwała się piskliwym głosem 
-To się stało ? -Zapytałam patrząc na Wilczyce stękającą z bulu.
-Moja łapa. Au boli ! - wykrzyknęła.
-Złamana. - odrzekłam oglądając łapę. - I Szkło. Nie ruszaj się. Wyjmę szkło i unieruchomię łapę. 
-Aha...


(dokończ Rose )

Od Neferet; C.d Iziego




- Jasne, a ty Izi, idziesz z nami? – spytałam
- Pewnie, a gdzie? – spojrzeliśmy na Amber.
- Nie wiem, może po prostu sobie pochodzimy? – wzruszyła ramionami.
- Mnie pasuje, idziemy! – powiedziałam i wyszliśmy w ciemną noc. Wszystko wyglądało przepięknie skąpane w księżycowym świetle. Liście wyglądały jak ze srebra, a każde zwierzę wydawało się lśnić. Jak dawno nie widziałam księżyca! Uśmiechnięta bawiłam się grą światła na swoich skrzydłach zadowolona ze spaceru. Po pewnym czasie odwróciłam się do swoich przyjaciół i zapytałam:
- Idziecie nad wodospad popatrzeć na deszcz meteorytów?

<Amber lub Izi proszę dokończcie>

1.000 Wyświetleń !!

Na terenach naszej watahy było już 1.000 Wilków. Za co bardzo dziękuje. Mam nadzieje że ta liczba będzie szybko wzrasta ^.^  Z tej okazji Każdy wilk dostaje 20 A.


Gaja - BulwanekAsia

środa, 19 grudnia 2012

Od Izi'ego C.d Amber

Było ciemno. Postanowiłem przywitać się z nową wilczycą. Wyszedłem z jaskini. Błąkałam sią w ciemnościach ale trafiłam do jej jaskini. Widziałem jak Wilczyca  wychodzi z jaskini. Stała się niewidzialna. Skradłem się bliżej. 
-Amber ? - zapytałem niepewnie. -Jestem z twojej watahy. 
- Nie znam cię... - odpowiedział głos.
- Nie było mnie przez dłuższy czas. - odpowiedziałem. - Neferet ci o mnie nie mówiła ?
- Znasz Neferet ?
-Tak. Znam. 
- Dobrze... - Nieznana mi wilczyca ( do czasu ) ujawniła swe oblicze. Jej twarz była uśmiechnięta. - Choć. - Zaprowadziła mnie do swojej jaskini. 
- Ładnie tu... - zadarłem łep by obeżnijże sufit.  
- Neferet pomogła mi to ogarnąć... - Powiedziała siadając przy ognisku. Długo rozmawialiśmy. Amber często wspominała o Neferet. Gdy skończyliśmy rozmawiać do jaskini weszła Neferet. 
-O Izi wróciłeś! Poznałeś już Amber. - Powiedziała radośnie. 
-Tak, poznałem. - Powiedziałem z dzikim uśmiechem. 
-Ciesze się. - Powiedziała Neferet 
- Idziemy się przejść ? - wtrąciła Amber.


(Neferet, Amber wiecie co macie zrobić )

Od Rose Do Eliot




Włóczyłam się po lesie, kiedy zobaczyłam Gaję.
- Cześć Rose - powiedziała - wiesz, że do naszej watahy dołączyła szamanka. Mieszka tam - pokazała mi kierunek łapą - Myślałam, że może cię to zainteresować.
- Dziękuję że mówisz! A przy okazji chciałabym kupić jedną kartkę - zawołałam już przez ramię, bo biegłam już we wskazanym kierunku. 
- Cześć! Jestem Rose! - zawołałam, kiedy wbiegłam do chatki Szamanki.
- Cześć. Miło cię poznać. Ja jestem Eliot. Co cię do mnie sprowadza? - zapytała spokojnym głosem. 
- Chodzi o to, że... - zapomniałam co chciałam powiedzieć. Brr! Ale ze mnie intelekt! - w sumie to o nic. Chciałam tylko powiedzieć, że jakbyś potrzebowała pomocy, to zawsze jestem chętna. Tylko nie umiem odbierać porodów!

(dokończ Eliot)

wtorek, 18 grudnia 2012

Neferet ma toważysza !

Ikari



Gdy się zdenerwuje:

Imie; Ikari (jap. złość)
Wiek:1000 lat (nieśmiertelna)
Płeć: samica
Moce: włada nad 4 żywiołami, ale najbardziej jest związana z wodą. Potrafi władać cieniem i stać się niewidzialna. Jest tez bardzo szybka i zwinna. Gdy ktoż ją bardzo zdenerwyje, zamienia się w ognistego ptaka i w tym stanie potrafi zabić i zniszczyć wszystko dookoła.
Charakter: zadziorna, delikatna, odważna, zabawna, inteligentna, romantyczna, wierna, ufna.
Status: Czarownik, przywódczyni
Grupa;Magiczni Towarzysze
Właściciel: Neferet

niedziela, 16 grudnia 2012

Powitajmy Eliot !


Oto Eliot :














Imię : Eliot 
Płeć : Samica
Wiek : 15 Lat
Rodzina : maż Darke 
Dzieci: Nie ma 
Status w Watasze : Szamanka
Charakter : Tajemnicza, Chętnie pomaga innym, Szybko się uczy, Zna się na przyrodzie, zwierzętach,
Bóstwo : Artemida
Moce : Włada przyrodą, Lata (bez skrzydeł), Teleportuje się.
Co Ją/Go interesuje : Przyroda, życie Ludzi.
Czego nienawidzi : Aroganckich, samolóbnych wilków
Staruje : BulwanekAsia

Zmany


Oto kolejne zmiany ( 16.12.12) :


  • ,,Szamanka"
  • Zmiana Tła bloga
  • Dodanie kilku zakładek

Na razie to tyle :p

Pozdrawiam Gaja - BulwanekAsia

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Od Gaji : Idą święta !

- Zorganizuję zabranie. - powiedziałam do Uranosa.
- A w jakiej sprawie?
-Zorganizujemy święta. Dla szczeniaków damy prezenty, a dla innych członków watahy zrobimy jakąś Imprezę. - powiedziałam.
- świetny pomysł.
-Dobrze że się ze mną zgadzasz.  idę.
Wyszłam z jaskini zauważyłam Neferet i Amber. Podeszłam bliżej
-Dziewczęta. Za godzinkę jest zebranie koło Jaskini Alf.
-Dobrze przyjdziemy. - Odpowiedziała Neferet.
-Możecie poinformować Izi'ego ? - zapytałam
- On już wrócił ? -zapytała Amber
-Tak dzisiaj.
-Dobrze powiemy. - Oznajmiła Neferet. Poinformowałam Rose i Hinoya. Pospacerowałam do jaskini. Uranos odśnieżał dróżkę z jaskini. Był bardzo wesoły. Nucił coś pod nosem.
-święta... święta... - Nucił
-Hi-Hi - zaśmiałam się pod nosem. Podeszłam do niego.
-Co tam ?
-A nic. Dobrze. - odpowiedział
-Pomóc ?
-Nie daje sobie radę sam.
-Dobrze. Niedługo te zebranie. Idę się przygotować.- pospacerowałam do jaskini. Przygotowałam sobie takie ,, Przemówienie" Poczekałam jeszcze chwile wyszłam na łąkę. Wszyscy już tam byli. Podeszłam bliżej.
-Więc drogie wilki wiecie że niedługo są święta. Zorganizujemy Imprezę dla dorosłych wilków a dla szczeniaków zrobimy Zabawki.
-Świetny pomysł. - Wykrzyknęła Amber.
-Prowadzę zbiórkę Ajnów, na zabawki dla dzieci. - powiedziałam. - Możecie kupować Kartki świąteczne pieniądze z zakupu zostaną przeznaczone na Zabawki.

Uwaga

I oto zaszły kolejne zmiany więcej w zakładce ,,Informacje"

Ps. W watasze jest Zima. Proszę więc pisać opowiadania Bardziej zimowe.

niedziela, 9 grudnia 2012

Oto Viksin! Towarzysz pary Alfa !


Viksin :


Imię : Viksin
Wiek ; 25,000 Lat (nieśmiertelny )
Płeć : Samiec
Moce : Moce Ognia, Czyta w myślach. Posiada wielką mądrość dotycząca Ludzi i ich świata. Czyta ich pismo bardzo dobrze. Co dotknie staję się niewidzialne
Charakter : Zadziorny, Odważny, Ani zły ani dobry
Status : Nauczyciel
Grupa : Magiczni Towarzysze
Właściciel : Para Alfa

Od Amber c.d Neferet

Wskoczyliśmy do źródełka. Po chwili wypłynęliśmy z tunelu. Neferet miała rację tunel kończy się w Wodospadzie. Usłyszeliśmy głośny huk.
- Amber co się stało ?!
- Pewnie tamta jaskinia się zawaliła. - oznajmiłam wychodząc na brzeg.
- i co teraz ? - zapytała
- Nie wiem. Robi się ciemno. Wracamy do swoich jaskiń. - powiedziałam. Neferet tylko coś powiedziała pod nosem.
-Słucham ?
-Nie. Nic. Cześć - odwróciła się i poszła w stronę swej jaskini. Zrobiłam to samo. Byłam zmęczona więc poleciałam do jaskini. Chociaż tego nie lubię. Zatrzymałam się przed jaskinią. Popatrzyłam za siebie. Dostrzegłam jakiś cień. Uniosłam się kilka centymetrów nad ziemią i zrobiła się niewidzialna. Podleciałam bliżej cienia. Dostrzegłam innego wilka.


(Neferet albo toś inny niech dokończy  )

środa, 5 grudnia 2012

Od Neferet; c.d Amber

Kiwnęłam tylko głową. Rozejrzałam się po jaskini. Czułam w niej jakąś złą magię.
- Możemy już iść? – spytałam. – To miejsce przyprawia mnie o dreszcze. – dodałam i wzdrygnęłam się od nadmiaru sygnałów wzywających do ucieczki. Amber spojrzała na mnie zdziwiona, lecz po chwili w jej oczach błysło zrozumienie.
- Szybko! – krzyknęła i pobiegła w stronę małej jaskini za źródełkiem. Popędziłam za nią. Przejście między dwoma jaskiniami zaczęło się zawalać, co by nas tu uwięziło na zawsze. Już byłyśmy po drugiej stronie, gdy nagle spadł na mnie wielki kawał gruzu i przyszpilił do ziemi.
- Neferet! – krzyknęła Amber, a ja próbowałam wstać, ale na próżno. Wilczyca szybko do mnie podbiegła i zrzuciłyśmy ze mnie głaz. W ostatniej chwili dobiegłyśmy do wyjścia dysząc ciężko.
- Jesteś cała? – spytałam.
- Tak, a ty?
- Przeżyję. – odpowiedziała i choć czułam dotkliwy ból w żebrach, co świadczyło o złamaniu, nie miałam teraz zamiaru się poddawać.
- Wynośmy się stąd. – powiedziałyśmy jednocześnie i podeszłyśmy bliżej do źródełka.

<proszę Amber dokończ>


Od Amber c.d Neferet

-Na ile umiesz wstrzymać oddech? - zapytała Neferet
-Umiem oddychać pod wodą. - oznajmiłam ciężko
-To choć przepłyniemy przez te źródełko. - wrzasnęła Neferet.
-Ja bym rozewrzała się po tej jaskini. Patrz. - Powiedziałam okazując na szczelinę w ścianie.
-Amber ty uparciuchu! - krzyknęła Neferet. - Dobrze ale zaraz idziemy.
Przeszliśmy przez otwór. Przeszliśmy około  200 metrów doszliśmy do Wielkiej jaskini. Tu było jeszcze piękniej niż w komnacie z źródełkiem.
-Patrz co to ? - Wskazałam na Dziwny mech rosnący na kamieniach.
- Nie wiem. - oznajmiła Neferet. Wyplułam ślinę na ten mech. Zaczął świecić.
- Neferet patrz. - powiedziałam plując na większy kawałek mchu.
-Te rośliny reagują na wilgoć. - powiedziała Neferet.
-Sprawdzimy. - Powiedziałam. Wokół mnie utworzył się wir wody. Oblałam wodą mech. Świecił.
-Miałaś rację. - powiedziałam krótko.

(Neferet Dokończ )

UWAGA !!!


Mam kilka informacji dotyczące bloga. Blog powoli, stopniowo będzie się zmieniać. Będą ankiety ,,Czy chcecie " Będzie zmienione Tło, strony całkowity układ bloga. Więcej informacji w Zakładce ,,Informacje"


Gaja- BulwanekAsia

Od Neferet;c.d Amber


Od Neferet: c.d. Amber

Udawałam, że śpię. Gdy już upewniłam się, że Amber śpi, otworzyłam oczy i zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia. Wzbiłam się niechętnie w powietrze i szukałam choćby najmniejszej szczeliny, ale nic takiego nie znalazłam. Utknęłyśmy tu na dobre. Chyba że… Spojrzałam niepewnie na źródełko i Amber. Podeszłam powoli do wody i zanurzyłam czubek łapy. Nic się nie stało. Teraz cała zanurkowałam i szukałam dla nas jakiejś drogi ucieczki. Tunel ciągnął się w nieskończoność i powoli zaczęłam się bać, że Amber się obudzi i pomyśli, że ją zostawiłam. Gdy już miałam zawrócić, zobaczyłam światło. Powierzchnia! Wynurzyłam się i nabrałam powietrza. Byłam nad wodospadem! A dokładniej za nim. Za mną była skalna ściana, a przede mną znajomy wodospad i łąka. Wzięłam głęboki oddech i wróciłam z powrotem do Amber. Długa podróż nie sprawiała mi problemów, gdyż potrafiłam na bardzo długo wstrzymać oddech. Po chwili jestem na miejscu. Podbiegam do mojej przyjaciółki.
- Amber, wstawaj! Znalazłam wyjście! – powiedziałam i lekko nią potrząsnęłam. Obudziła się i spojrzała na mnie zdziwiona, bo byłam cała mokra. – No choć! Pod źródełkiem jest tunel, który prowadzi nad wodospad! Na jak długo potrafisz wstrzymać oddech? – spytałam.

<dokończ Amber>

O Rose


Wybudowałam sobie mały domek w Alei Zakochanych. Zrobiłam go z kamienia, drewna i ziemi. Wydaje mi się, że mam jakieś moce związane z naturą. Zbudowałam także mały, drewniany karmniczek dla ptaków i zasadziłam krzew róży, bo w końcu to mój ulubiony kwiat. Następnego dnia poszłam zobaczyć co u reszty watahy, w końcu muszę się z kimś zapoznać ale.. sama nie wiem. Wcześniej widziałam gdzieś Amber i Neferet, ale to pewnie przyjaciółki, ale one gdzieś znikły i.. a zresztą, nie chcę się im narzucać. Jest jeszcze Izy, ale on jest samotnikiem... boję się, że jemu też nie spodoba się moje towarzystwo. W końcu poszłam do małej Hinoyi . Mała bawiła się właśnie, pewnie jej przeszkodziłam.
- Cześć, jestem Rose. Jestem tu nowa. - powiedziałam niepewnie.
- Cześć Rose. - odpowiedziała mała Hinoya.
- Co robiłaś, przeszkodziłam ci w czymś?
- Nie, nie przeszkadzasz mi. Właśnie się bawiłam.
- To może pobawię się z tobą?
- Nie, nie trzeba, wiem, że nie sprawi ci to radości. Idź lepiej porozmawiać z kimś starszym, moje towarzystwo pewnie ci nie odpowiada.- powiedziała mała, ale za chwilę się zreflektowała i pospiesznie dodała- Och, nie chciałam być nie miła. Jak chcesz to zostań, pobawimy się w coś.
-Nie dzięki, i tak już szłam, chciałam tylko się przywitać. Cześć!
- Pa Rose!
Zrezygnowana poszłam nad strumyk, usiadłam, a ptaki podleciały do mnie. Zaczęłam z nimi śpiewać i rozmawiać. One ćwierkały, a ja mówiłam do nich. To dziwne, ale czasami wydawało mi się, że rozumiem co do mnie mówią. Może wariuję? W końcu jeśli jest się ciągle samemu, to prędzej czy później coś dzieje się z głową. Z ponurych rozmyślań wyrwał mnie Izy.
-Hej Rose, co tu robisz? - powiedział.
- O, cześć Izy, siedzę sobie.
- Aha.
- Stało się coś? - spytałam, bo jego mina wyrażała dziwną konsternację.
- Nic, tylko widzisz to było moje sekretne miejsce, zawsze lubiłem tu rozmyślać.
- Przepraszam że ci je zajęłam. Jestem tu nowa i nic nie wiem.
- Nie przejmuj się.
- Izy...?
- Tak?
- To może to będzie nasze sekretne miejsce?

(proszę Izy dokończ)

wtorek, 4 grudnia 2012

Od Amber c.d Neferet

-Magiczne źródełko. Hmm...
-Te źródełko ma magiczną moc. - oznajmiła.
- Czyli...
- No.. Wiesz.. Nie wiem jak ci to wytłumaczyć. Podobno Woda z tego źródełka leczy rany, Dodaje różnego rodzaju moce. Jeśli ktoś chce wykożystać tą wodę do  rzeczy których naprawdę nie potrzebuję może zginąć.
- Aha. - powiedziałam. Nagle wyczułam coś niepokojącego. Powiedziałam do Neferet
- Czujesz?
- Co ? - powiedziała
-Czuję złą energię. Musimy iść. - powiedziałam krótko.
BUM!!! Usłyszeliśmy głośny hałas. Podbiegliśmy do wyjścia.
- o Nie! Na wejście osunęła się ziemia.  Powiedziała nieszzęśliwa Nefert
- Trzeba to odkopać. - powiedziałam. Zabraliśmy się do  kopania. Próbowaliśmy  normalnie siłą swoich łap jak i za pomocą magi. Nie mogliśmy tego odkopać
- Nie, nie damy rady. - oznajmiłam
- Więc musimy tu zostać. - powiedziała kładąc się na podłogę
- Musimy się przespać później pójdziemy wgłąb jaskini poszukać innego wyjścia. - powiedziałam
- Dobranoc- wybełkotała Neferet. Już spała. Zrobiłam to samo.

(Neferet dokończ)

Od Neferet c.d Amber



Tu było przepięknie. Wiedziałam jednak, że jeśli pójdziemy dalej, to znajdziemy oś jeszcze piękniejszego. Uśmiechnęłam się do mojej nowej przyjaciółki i powiedziałam:
- Choć za mną.
- A gdzie my właściwie idziemy? – drążyła. Tylko zachichotałam i poprowadziłam ją głębiej. Dotarłyśmy do przepięknej „komnaty”, w której znajdowało się cudne źródełko. Całe ściany pokrywały kryształy szlachetne. Czytałam kiedyś o tym miejscu, ale takiego widoku nie opisze żadna książka.
- I co o tym sądzisz? To jest Magiczne Źródełko. – powiedziałam i spojrzałam na Amber.

<proszę dokończ Amber>

niedziela, 2 grudnia 2012

Od Amber c.d Neferet

-Będziesz moją przyjaciółką? - Zapytała Neferet
-Neferet oczywiście! - Odpowiedziałam. Neferet uśmiechnęła się i mnie przytuliła. - chcę ci coś pokazać! Choć. - powiedziała i ruszyłam w stronę ściany jaskini z rysunkami. -Musimy to odsunąć.
-Po co ? - Zapytałam podchodząc do ściany.
-Zobaczysz. - Z Dużym wysiłkiem odsunęliśmy Głaz. Przed nami wyło wejście do Wielkiej Jaskini. Latały w niej jakieś dziwne robaczki, Świeciły.
-Co to za robaczki? - Powiedziała Neferet
- To prawdopodobnie jest jakaś odmiana świetlików.Są Większe od normalnych świetlików. - Odpowiedziałam. Jeden ze ,,świetlików" usiadł mi na nosie.
-Ciekawe. - uśmiechneła się.


(Neferet dokończ)

Od Neferet c.d Amber

Wieczorem już poszłam do siebie i od razu zasnęłam. Wyczerpana dzisiejszymi emocjami spałam jak zabita bez żadnych snów.

-------------------- Następnego dnia ----------------------

Wstałam jak zwykle razem ze wschodem słońca. Umyłam się, zapolowałam i porysowałam trochę. Gdy już miałam pewność, że jest dość późno, bym nikogo nie obudziła, poszłam do Amber. Miałam rację – stała już na nogach i wprowadzała ostatnie poprawki w jaskini.
- Hej Amber! – powiedziałam i weszłam do środka. Odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się.
- Cześć Neferet! – powiedziała.
- Pomóc ci może? – spytałam.
- Jasne, już niewiele zostało. – odparła.
- Amber? Mam do ciebie jedno pytanie. – zaczęłam niepewnie.
- Tak, a jakie? – spytała.
- Będziesz moją przyjaciółką?

<proszę dokończ Amber>


sobota, 1 grudnia 2012

Od Amber c.d



Szukaliśmy wraz z Neferet Jaskini w której mogłam zamieszkać. Do gustu przypadła mi jaskinia ciemna i Tajemnicza. Nora wyglądała jakby nikt nigdy w niej nie mieszkał. Po dłuższym rozejrzeniu się stwierdziliśmy – wraz z Neferet- że ktoś tu kiedyś mieszkał. Wskazywało na to : stare palenisko, Dziwne gliniane naczynia, szkielet niskiego łóżka ale najbardziej podobały mi się rysunki na ścianach. ,, tu mieszkał człowiek” pomyślałam.
- Ta jaskinia  przyprawia mnie o dreszcze. –Powiedziała z odrazą Neferet strzepując z siebie pająka. 
-Mi się tam podoba. Tylko trzeba ją trochę ogarnąć. – powiedziałam.
-Jak tam sobie chcesz. – Neferet podeszła do ściany na której był rysunki – Tu mieszkał człowiek. Jestem tego pewna. Pomogę ci posprzątać.
-  Dobra. – powiedziałam krótko. Neferet rozprostowała skrzydła i zaczęła nimi machać. Powiew wiatru zdmuchną pajęczyny. – Pójdę nazbieram mchu i liści. – Neferet skinęła głową. Wyszłam z jaskini. Pozbierałam mchu, piór, liści, i drewna na ognisko. Pospacerowałam powoli w stronę jaskini. Gdy weszłam jaskinia była czysta. Neferet rozpaliła już ogień.
- Zbliża się noc. Musze już iść. – Pożegnała się i wyszła z jaskini. Ogień dawał miłe ciepło przy którym wreszcie czułam się jak w domu…


( Neferet dokończ proszę )