Zaśmiałem się cicho.
- Nic mi nie zrobisz. –
powiedziałem. – Cień jest odporny na każdą formę magii nawet pozaziemskiej. –
powiedziałem lekko drwiąco. Jej oko rozjarzyło się jeszcze bardziej. Zaczęła
cała świecić, al. Ja stałem tam ze stoickim spokojem, czekając aż do niej
dotrze, że to na mnie nie robi wrażenia.
- Skończyłaś? – spytałem w
końcu. – Nudzi mi się.
- Kolejny błąd. – odparła
po prostu i zaczęła wymawiać jakąś formułkę zaklęcia. Cisnęła we mnie wielką zieloną
kulą, która przeleciała mi przez brzuch. Ziewnąłem ostentacyjnie.
- Już? – spytałem znudzony.
Zmarszczyła czoło i spróbowała jeszcze raz. I jeszcze raz, i jeszcze. Cały czas
coraz to silniejszymi zaklęciami. I nic. Zaczęło mnie to irytować. – Dobra,
daruj se już, chodźmy stąd. – powiedziałem. Stanęła nieruchomo marszcząc czoło.
Zabrałem czarną mgłę i nadal w postaci cienia ruszyłem dalej.
<Amera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz