Miałem dosyć. Dosyć
swoich myśli, dosyć użalania się nad sobą, w ogóle dosyć życia. Nie to nie. W
końcu nie wytrzymałem i wytropiłem ją chciałem wyjaśnień, chciałem ulgi lub
zniszczenia, a nie togo stanu niepewności i zawieszenia. Tego nie zniosę ani
chwili dłużej. Płonąłem. Podszedłem do niej i stanąłem z obojętnym wyrazem
twarzy.
- I co chcesz mi teraz
powiedzieć? – spytałem cicho głosem wypranym z emocji.
<Amera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz