-Neferet. Musi odpocząć. - Słyszałem słowa Eliot. - Wyjdz. Zawołam cię kiedy będzie w stanie rozmawiać.
-Eliot, Co mu się stało?
-Sam ci powie. -ostatniego słowa niedosłyszałem. Zapadłem w sen. Byłem na terenie watahy. Nie był normalny. Było zbyt jasno. Drzewa stały w chmurach. Koło nich stały wilki i wilczyce. Każdy w jasnych szatach. Zrobiłem krok w stronę wielkiej zamkniętej bramy której nie powinno tam być. Brama się otworzyła. Stała w nich Neferet. Była smutna, miała spuszczoną głowę. Jak każdy w wilków obok ubrana była w jasne szaty z wyszytymi na złoto symbolami. Zrobiła kilka kroków.
-Neferet...-wybełkotałem. Nie mogłem mówić.
-Nick... - podniosła głowę. Jej oczy były inne niż normalnie. -Nie możesz tu zostać.
-Ale.
-Przepraszam. - Cofnęła się o krok odwróciła i przeszła przez bramę. Zza mnie wyszły trzy wilki. Zmusili mnie bym szedł w przeciwną stronę niż Neferet. Weszłem pomiędzy ciemnie drzewa, otoczone mgłą. Pod jednym z nich leżał kościotrup człowieka. Kilka metrów dalej stałą grupka wilków i wilczyc. Ciemne, brudne ubrania były porozrzucane po ciemnej ziemi. Dalej był ołtarz. Stała na nim wilczyca w ciemnej szacie. Za nią ciągnęła się długa peleryna. Podeszłe bliżej. To była Neferet. Taka sama jaką widziałem chwile wcześniej tylko w ciemnych szatach.
-Neferet?
-Nick... - Poparzyła na mnie. -Nie możesz tu zostać.
-Ale.
-Przepraszam. -Odwróciła się i odeszła w mgłę.
Podszedł do mnie wilk.
-Nicholasie. Nie zostaniesz w żadnym z tych królestw. Jeszcze nie jest na to czas. Możesz wracać na ziemię. Dostaniesz pewną moc.
-Ale..
-Nie przerywaj mi. Dostaniesz moc, dowiesz się jaką z czasem. Możesz się z nią podzielić z jedną osobą. Wkrótce powiem ci jak. Teraz możesz wracać na ziemię. - Podniósł pałę i popchną mnie w otchłań.
Obudziłem się w chatce Eliot.
-Gdzie -zrobiłem przerwę- jest, jest Neferet? - wybełkotałem
-Zaraz wejdzie. Neferet! Możesz wejść...
<Neferet?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz