- Wcale mnie w to nie
wciągnęłaś. – szepnąłem. – Ja w tym siedzę od urodzenia. To ja ciebie w to
wciągnąłem . – powiedziałem odwracając wzrok.
– Ja nie chcę pokoju. Ja chcę Spokoju. Spokoju, który pozwoli mi
wyzwolić wilki takie jak ty spod władzy mojego… ojca… - powiedziałem z kwaśną
od nienawiści miną. – Wcale nie jestem półżywy. Ja od urodzenia jestem martwy.
Zrodziłem się ze śmierci. Nie mogę zginąć. A poza tym nie pierwszy raz śmierć
wykorzystała mnie na swojego „posłannika”. – powiedziałem krzywiąc się. –
Chociaż teraz to była wyrocznia… - mruknąłem marszcząc czoło. Ścisnąłem lekko
ramię wadery pocieszająco.
- Nie martw się. Pomogę
ci. Może nie zerwę paktu, ale pomogę ci.
<Amera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz