- Amera? – szepnąłem, ale
i tak mnie usłyszała. Stanęła nie obracając się. – Tylko nie zrób czegoś, czego
potem będziesz żałować. – poradziłem, a ona obejrzała się i popatrzyła mi w
oczy. Kiwnęła lekko głową i odeszła. Stałem przed swoją jaskinią nie śmiąc drgnąć
choćby o minimetr. Słońce oświetlało mi twarz, a wiatr rozwiewał futro. Ale ja
czekałem na gwiazdy. Ja czekałem na gwiazdy.
<Amera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz