-Byłem w tej samej sytuacji. -Uśmiechnąłem się lekko
-Jasne... - mówiła z niedowierzaniem.
-No tak. Musiałem opuścić moją dziewczynę i watahę. Kilka razy...
-Miałeś jakieś powody jeśli tak zrobiłeś.
Nie kurka opuściłem watahę bo mi się z golemami chciało bawić
-Hmmm... Znalazłem swoją matkę długo nie pożyła. Bitwy z Elfami. Więzienie u ludzi i kilka innych rzeczy - przez usta Neferet przemkną skryty uśmieszek
-Ale czemu Izi odszedł. - znów opuściła głowę.
-Izi to ten twój kochaś?
-Tak...
-Miałem taką sytuacje... Moja dziewczyna-Zaia odeszła z watahy. Dowiedziałem się od miejscowej Kapłanki że była chora, ciężko chora..
-Na co ? - Neferet zaczęła się bardziej otwierać.
-Dokładnie nie pamiętam. Ale mówiła że Zaia opowiadała jej że odejdzie by umrzeć w samotności. - odpowiedziałem
(Neferet?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz