Na pewno nie odszedł z watahy bez powodu. - powtarzałem w myślach.
-Byłeś w wielu watahach. Prawda? - zapytała.
-Tak. Byłem w ponad piętnastu watahach. Nigdzie nie zagrzałem miejsca. - przez mój pysk przebiegł uśmieszek.
-Czemu od nich odchodziłeś?
No i koniec. Skończył się temat tego Izi'ego.
-Hmmm... Uciekałem przed rodziną. Wyrzucili mnie z watahy za podryw córki Alfy. Odszedłem za Kobietą. Zostałem porwany. Inny wilk w mojej postaci obraził Alfy. i wiele, wiele innych.
-Robi się już ciemno.
Musze przyznać. Spostrzegawcza jest. Jest ciemno od godziny.
-Niech zgadnę ,,Musze już iść. Jutro się spotkamy" ?
-Zgadłeś. - Uśmiechnęła się.
Ja o tej porze zawsze biegałem po lasach. Zmieniłem się w cień Neferet. Maszerowałem za nią. Główna polana watahy -w świetle księżyca- wyglądała cudnie. Boże! zacząłem zwracać uwagę jak wygląda polana i księżyc! ,,Zakochałem się." - powiedziałem w myślach.
Neferet weszła do jakiejś jaskini. Zmieniłem się w cień drzewa potem w Wilka. Już wiem gdzie mieszka.
Pospacerowałem lasem do wąwozu i swojej jaskini. Zacząłem zwracać uwage na szczegóły których wcześniej nie dostrzegałem; Kumkanie żab, światło księżyca i wiele innych.
-Nick! Przecież ona niedawno straciła swojego chłopaka! Albo męża! - darłem się do siebie.
Do jaskini dobiegłem i to w spokoju...
<Neferet?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz