-Dzisiaj lepszy humor? - zapytałem z uśmiechem.
-Tak - odpowiedziała zeskakując z drzewa. Wyglądała -Nie nazywasz się Nick Prawda?
-Można tak powiedzieć.
-Nicholas. Tak naprawdę się nazywasz.
-Możesz tak do mnie nie mówić? - zapytałem gniewnie.
-Dobra, dobra... Czemu unikasz by tak do ciebie mówili?
Nie chce mi się opowiadać pięć marnych lat mojego życia...
-Nie chce mi się o tym mówić. Będziesz mieć koszmary w nocy. - uśmiechnąłem się. Neferet raczej nie zareagowała tak jak ja. Popatrzyła na mnie swoimi gniewnymi - a zarazem pięknymi- oczkami.
-Jesteś głodna? -zmieniałem temat.
-Moge coś zjeść.
-To choć. - zaprowadziłem Neferet na polane gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy. Były tam dwa jelenie. Neferet popatrzyła na mnie, ja na nią i rzuciliśmy się na jednego z nich. Próbował uciec. Wypowiedziałem zaklęcie rąk cienia. Na to jeleń został złapany przez obłok czarnego dymu który wypełz spod kamienia. Złapał kopyta zwierzęcia.
-Co to było ? -zapytała.
-Zaklęcie.
-Dokładniej prosze.
-Zaklęcie rąk cienia. Wymyślił je czarnoksięznik Nevery. To bardzo pro...
-Dziękuje. Już wiem. - uśmiechnęła się. - Możemy już jeść ?
(Neferet?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz