Weszłam do swojej jaskini
i położyłam się na legowisku. Ta rozmowa mnie zmęczyła. Położyłam się i zakryłam
głowę poduszką. Nick poruszył drażliwy temat, ale trochę mi jednak pomógł… Przynajmniej
rozumiał mnie, bo sam nie raz znajdował się na moim miejscu. Westchnęłam ciężko
i obróciłam się na plecy. Wpatrywałam się w ciemne sklepienie jaskini. Na
dworze zaczął padać deszcz. Kilka kawałków mojego serca powróciło na swoje
miejsce. Ale jeszcze długa droga do zebrania ich wszystkich. Może z czasem
będzie lepiej…? Może nie będę musiała znosić tego wszystkiego sama… Zamknęłam
oczy. Zasnęłam śniąc o księżycu i cieniu, który mi coś, a raczej kogoś
przypominał…
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~* Następnego dnia ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Obudziłam się o świcie i
poszłam nad wodospad. Wzięłam szybki prysznic. Poszłam na polankę i wspięłam
się na drzewo i zapatrzyłam się na chmury. Nagle usłyszałam szelest liści. Spojrzałam w tamtą stronę. To
był Nick, który przechadzał się po lesie. Spojrzałam znowu na chmury.
- Szybko się znowu
widzimy. – powiedziałam.
- Hmm… - faktycznie. –
powiedział głos Nicka.
<Nick?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz