Spojrzałem na nią i
poklepałem niezdarnie po ramieniu.
- Ech… nie martw się. Mój
kolega raz też zawarł pakt ze śmiercią. Zabrał mu całkiem wzrok, głos i węch.
Ale jednak żył i był szczęśliwy. Nie jesteś pierwszą, którą okaleczyła śmierć. –
powiedziałem. – Ja sam noszę jego blizny. – przyznałem, a ona spojrzała na mnie
zaskoczona. Grzywka opadła jej na niewidzące oko. Uniosłem łapą futro z ramienia,
które było poznaczone wieloma grubymi, czerwonymi bliznami. Niektóre razy wciąż
krwawiły. Opuściłem futro. – Mam je wszędzie. To kara za to, że się od niego
odwróciłem. – powiedziałem głosem wypranym z jakichkolwiek emocji. Patrzyłem na
znaki na ścianach nie zerkając nawet na Amerę. Nikt nie lubi, kiedy ogląda się
go w takim stanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz