Spojrzałam sie na niego wzrokiem z nadzieja. Byłam szcześliwa. Choc na zewnatrz był oschły i niemiły to w środku był wspaniały. Zamyśliłam sie. Byłam wdzieczna że los wybrał mnie i dał mi nowe życie. Nikt nawed sie nie odezwał.
-Dzieki,ze myślisz o mnie inaczej-wyszeptałam. Shinu stał jak wryty nie patrzac na mnie.Stałam i nie odwracajac sie odchodziłam. Nie chciałm go drażnic. Przecierz i tak mi już pomógł. Stapałam łapami powoli. Nagle moje ciało przeszył wysoki dźwiek. Może nikt inny go niesłyszła albo na niego nie zwracał uwagii ale ja miałam wyczulony słuch wiec... padłam lekko i poczułam wileki ból w głowie.
-Znam twoje słabości panienko wiec nieważne czy mój syn cie obroni czy nie ja i tak cie popadne-usłyszłam głos w głowie po którym nastapi śmiesz. Zobaczyłam Shinu. Coś mówił sie mnie trzymał ten dźwiek. Wysoki i drażnioncy. Myslałam ze nie wytrzymam. Próbowałm ustać ale na daremnie.
-Nie !1-krzyczłam nawed nie wiem jak głośno. Nic nie słyszłam. Po czułam sie słabo ale walczyłam. Nie poddałam sie. nie chaiąłm zemdleć. Wstałam chwiejac ssie na nogach.
-Przestań !1-wrzsnełam krótko. Spojrzałam na Shinu. Dziwił sie moim zachowaniem ale miałam nadzieje ze zrozumie.
-Zaprzestać tak świetnej zabawy. Nigdy !!-mówił spokojny głos w głowie. Pochylilam sie lekko. Uderzyłam ogniem jak gdyby próbujac w coś trafić.
(Shinu?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz