Kiwnąłem tylko głową. W oddali zamajaczył już teren, obok którego znajdowały się jaskinie. Zaraz ten dzień się skończy. Słaniałem się na łapach nie mogąc znieść zmęczenia i bólu. Już dość. Amera cały czas szła koło mnie i raz po raz zerkała na mnie dziwnym spojrzeniem. Nie wiedziałem, co kombinuje, ale teraz mnie to nie obchodziło. Chcę tylko być już sam w swojej jaskini. Co do przysługi Amery, to wiedziałem, że ma ona wielką moc. Nie można jej złamać ani oszukać. Ja sam nienawidzę mieć u kogoś takiej przysługi, ale mieć ją u kogoś może być bardzo przydatne… Westchnąłem ciężko.
<Amera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz