Biegłem... Musiałem biec... Musiałam uciec... Uciec by żyć...
Biegłem omijając drzewa, krzaki, kamienie i skały. Przeskakiwałem przez jamy, rzeki, wąwozy tylko po to by uciec. Goniły mnie dwa golemy Ognia. Ich oczy -chociaż że były z obsydianu - pragnęły mnie zabić. Nie każdy kto spotkał się z golemami -i to jeszcze Golemami Ognia- przeżył. Ja próbowałem znaleźć się w tej małej grupie którym to się udało. Skręciłem za drzewem. Mało brakowało w wpadł bym do wąwozu. Spróbowałem go przeskoczyć Prawie się udało. Wpadłem do ciemnej jaskini. Była tam swego rodzaju latarnia. Rośliny porastały wilgotne ściany. Przy podłodze - kryształy. Wpadłem do jaskini, nie wiedziałem gdzie biegnę. Zatrzymałem się przy ścianie. Słyszałem głosy Golemów. Zrezygnowali z gonitwy za mną. Kilka minut później postanowiłem wyjść z jaskini poszukać jakiegoś świeżego mięska. Mały jelonek czy duży jeleń ? Małego można szybciej złapać ale mniej mięsa. Duży więcej mięska le moge ucierpieć. Zmieniłem się w cień dużego jelenia. chodziłem za nim czekając aż się oddali od stada. W tej chwili mój jeleni został powalony przez nieznaną mi wilczyce. Zmieniłem się w wilka.
-Ej! To był mój Jeleń ! -krzykęłem
-Jakoś cię nie widziałam! Pozatym nie możesz tu polować!
Ciekawe dlaczego nie mogę. Może to polana jest podpisana da tej aroganckiej wilczycy?!
-Bo to jest teren Watahy. Watahy Szkarłatnej łapy ! -potwierdziła moje przekonania.
-To zginą by wam tylko jeden Jeleń. Ale mi różnica. Jak można zając i dwadzieścia takich polan! -samica odeszła od Jelenia.
-A ty. Nie należysz do żadnej watahy - chodziła naokoło mnie - byś wiedział że to jest jedna z głównych polan watahy.
-Nie, nie należe do watahy. -odpowiedziałem teleportując się za drzewo - troch mnie wkurzasz.
-A chcesz dołączyć ? - zapytała nie patrząc na mnie.
Hmmm... Darmowe jedzenie. Obrona, i ,,przyjaciele"
-Mogę. - odpowiedziałem.
-Choć zaprowadze cię na główną polane.
(może ktoś dokończyć??)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz