Spojrzałem na nią. Nie uwierzyłem jej. Moje podejrzenia nabierały coraz wyraźniejsze kształty. Coś było nie tak. Westchnąłem z rezygnacją i stanąłem. Amera spojrzała na mnie zdziwiona. Dotknąłem nasady nosa i zamknąłem oczy. Byłem już tym wszystkim zmęczony. Chciałem chociaż jeden dzień przeżyć w spokoju.
- Możemy gdzieś usiąść? – spytałem.
<Amera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz