Umierałam z nudów, bo nigdzie nie było żadnych wilków. Wiedziałam tylko, że Blue i Amera gdzieś się oddalili. Ach Blue... muszę przyznać, że spodobał mi się. Lubiłam obserwować go z daleka. Niestety, zawsze był z Amerą. Popatrzyłam ze smutkiem na słońce. Nigdy nie miałam szczęścia, zawsze tylko o nim marzyłam. Teraz on gdzieś się oddalił, a ja usychałam z nudów. Nigdy nie miałam wystarczająco dużo odwagi, aby do niego zagadać, a teraz cierpiałam z tego powodu. Po moim policzku spłynęła łza. Dziś muszę go znaleźć i poważnie z nim pogadać. Zanuciłam kolejną ludzką piosenkę: Czy bardziej cierpi ten, kto czeka zawsze?/Czy ten kto nigdy nie czekał nikogo?. W miarę nucenia doszłam do zwrotki, a później do kolejnej i kolejnej. (Piosenka to Bas Tajpan Złap mnie za rękę.) Wolałam odrzucenie niż niepewność. Albo chociaż przyjaźń. Zapuszczałam się coraz głębiej w las na przemian nucąc cicho pod nosem piosenkę i wrzeszcząc na głos:
-Blue!
(Blue, dokończysz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz