Prychnąłem. Irytowała mnie, ale już z gorszymi sobie radziłem.
- Nie mam zamiaru robić c tej przyjemności. Śmierć jest przywilejem, na który trzeba zasłużyć. A gdybym dał się zmienić, nie byłoby mnie tutaj. – powiedziałem i odszedłem. Wiedziałem, że ona idzie za mną. Czułem jej ekscytację. Wiedziałem, że ma jakiś plan. A tą zagadkę powtarzano mi od urodzenia. Wziąłem głęboki wdech i stanąłem.
- Sama tego chciałaś. – powiedziałem złowieszczo, lekko już zirytowany. Odwróciłem się i spojrzałem jej twardo w oczy. Zaskoczyłem ją, ale starała się to ukryć. Już dosyć.
- Itami. * – powiedziałem, a wokół nas zaczęła latać czarna mgła. Wadera zesztywniała i po chwili padła na ziemię wyjąc z bólu. Sama się o to prosiła. Odwróciłem się obojętny na jej jęki. Wzbiłem się w powietrze i odleciałem. Gdy byłem już pewien, że w tamtym stanie mnie nie znajdzie, cofnąłem czar. Stęknąłem cicho, kiedy ból w głowie minął…
<Amera?>
*Itami – jap. ból
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz